Czy krótsze wakacje szkolne to dobry pomysł?
Ostatnio temat wakacji pojawia się głównie w kontekście tych kredytowych. Bardzo szeroko komentowana (i testowana) jest opcja 4-dniowego tygodnia pracy. Za to niewiele uwagi kierowane jest na kwestię długości wakacji szkolnych w Polsce i w innych krajach europejskich.
W tym roku ostatni dzwonek zabrzmiał w Polsce 23 czerwca, co powoduje że dzieci mają niemal 10 tygodni wakacji, czytaj prawie 50 dni roboczych urlopu. Nieźle. Tylko jak im zapewnić wartościową rozrywkę i ciekawe zajęcia przez tyle czasu? Czy nie warto pójść drogą Danii czy Niemiec, gdzie letnia przerwa trwa 6 tygodni?
Historycznie długość wakacji miała związek z plonami. Po prostu latem dzieci pomagały rodzicom w zbiorach. Dziś natomiast związek miasta ze wsią można zdefiniować kilkoma słowami: serek wiejski, chleb chłopski albo agroturystyka. Co zatem przemawia za krótszymi wakacjami? (niektóre argumenty cytuję za The Economist)
- Im dłuższa przerwa w nauce, tym łatwiej zapomnieć, to czego się nauczyło przed wakacjami,
- Długie wakacje wprowadzano, kiedy niewiele było samotnych matek, a i te nie samotne często zajmowały się domem poświęcając własną karierę. Dziś zwłaszcza samotni rodzice, ale i rodziny patchworkowe przy tak długich wakacjach mają mniejsze możliwości pracy zarobkowej,
- Dłuższe wakacje pogłębiają różnice między dziećmi z bogatych i biednych rodzin. Ci pierwsi są w stanie zapewnić dzieciom zagraniczne wyjazdy językowe, obozy tenisowe czy letnie kursy kodowania,
- Prosta arytmetyka mówi, że zorganizowanie 10 tygodni wakacji dla 1 dziecka to wydatek 1x, dla 2 dzieci 2x itd… czy może być to czynnik wpływający na przyrost naturalny? Kto wie…
Letni odpoczynek jest wszystkim potrzebny jednak czy do szkolnych wakacji nie pasuje powiedzenie co za dużo, to niezdrowo?